Szef MSW Austrii Gerhard Karner oświadczył w czwartek, że „nie nadszedł jeszcze czas na pełne przyjęcie Rumunii i Bułgarii do strefy Schengen” – odnotowują rumuńskie media, powołując się na austriacki dziennik „Kurier”. „Jesteśmy na dobrej drodze, ale nie na końcu drogi” – oświadczył Karner.Kwestia pełnego przystąpienia obu krajów do Schengen to jeden z tematów rozpoczętego w czwartek spotkania unijnej Rady ds. Wymiaru Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (WSiSW).Przed tym spotkaniem rumuński premier Marcel Ciolacu mówił, że jego zdaniem Rumunia przystąpi do lądowej strefy Schengen jeszcze w tym roku. O pełnej gotowości Rumunii do zakończenia tego procesu mówił przed spotkaniem w Luksemburgu rumuński szef MSW Catalin Predoiu.”Złożyliśmy wniosek oraz wypełniliśmy wszystkie kryteria. Doskonale wdrażamy decyzję dotyczącą lotniczego Schengen podjętą przez radę w grudniu ubiegłego roku. Będziemy kontynuować stosowanie wszystkich procedur strefy Schengen i jesteśmy gotowi do wdrożenia wszystkich jej instrumentów” – zaznaczył Predoiu, cytowany przez agencję Agerpress, zaznaczając, że Rumunia znacząco ograniczyła nielegalną migrację.Wyraził też nadzieję, że chociaż w Luksemburgu nie jest oczekiwana ostateczna decyzja, to spotkanie to „utoruje do niej drogę”.Austria jest jedynym krajem w UE, który obecnie sprzeciwia się pełnemu przystąpieniu Rumunii i Bułgarii do europejskiej lądowej strefy Schengen.Media rumuńskie odnotowują, że premier sprawujących obecnie prezydencję unijną Węgier Viktor Orban apelował w środę na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego o przyjęcie obu krajów jako pełnoprawnych członków Schengen przed końcem tego roku.Rumunia i Bułgaria są od końca marca członkami tzw. lotniczego Schengen. Zniesione są kontrole na granicach powietrznych i morskich. W dalszym ciągu kontrole obowiązują na granicach lądowych z krajami UE.Źródło: PAP, Szef MSW Austrii Gerhard Karner oświadczył w czwartek, że „nie nadszedł jeszcze czas na pełne przyjęcie Rumunii i Bułgarii do strefy Schengen” – odnotowują rumuńskie media, powołując się na austriacki dziennik „Kurier”.