Problemy polskiej lewicy sięgają głębiej, niż na pierwszy rzut oka się wydaje. W grę wchodzi nie tylko rozpad koalicji lewicowej, ale także partii Razem. Miesiące miodowe nowego ugrupowania rządowego dawno przeminęły. Zgrzyty i odmienne patrzenie na wiele spraw są częścią nie tylko tego wielkiego konglomeratu złożonego z wielu partii i ugrupowań. Coraz częściej dochodzi do nieporozumień w poszczególnych formacjach, które w teorii powinny być siebie bardzo blisko. Z tego też powodu partia Razem – nie wstąpiła do rządu – postanowiła poddać pod głosowanie czy dalsza koegzystencja w koalicyjnym klubie parlamentarnym Lewicy ma sens. Głosowało 800 osób z 3 tysięcy uprawnionych, z czego prawie połowa – bez 3 głosów – opowiedziało się za wystąpieniem z klubu i utworzeniem własnego koła parlamentarnego. Głosujący mieli do wyboru jeszcze 3 opcje, ale nie okazały się one zbyt kuszące. Było to m.in:Pozostać w klubie Lewicy oraz w opozycji do rządu; Rozpocząć negocjacje w sprawie wejścia do rządu w ramach klubu Lewicy, a w przypadku niepowodzenia pozostać w klubie; Rozpocząć negocjacje w sprawie wejścia do rządu w ramach klubu Lewicy, a w przypadku niepowodzenia opuścić klub i utworzyć samodzielne koło parlamentarne – przekazuje portal DoRzeczy.Problem może okazać się jednak o wiele bardziej złożony. W samej partii Razem nie ma zgodności na jakich liderów postawić. Formacja składa się z dwóch obozów. Jeden zarządzany przez Adriana Zandberga, drugi kierowany przez Magdalenę Biejat. Niebawem odbędzie się kongres partii, na którym wybrane zostanie nowe kierownictwo. Samo głosowanie nie jest wiążące, ale może okazać się kamykiem, który spowoduje lawinę po lewej stronie sceny politycznej.Źródło: DoRzeczy.pl